Dziennik Muzyczny
Strona głównaWpis Dziennika Muzycznego numer 235
Koszalin, 27. 06. 2024 r.
Co jest bolączką polskiego kina? Za krótka kołderka? Gdzie widać brzeg dekoracji, mikrofon włazi w kadr albo jego cień a światło jest tak zrobione, jakby latarka po nocy świeciła jak reflektor lotniczy?
Otóż nie. W polskim kinie najsłabsze są dialogi. Zadzwoni się do reżysera obojętnie jakiej klasy, bo oni się na klasy też podzielili, aby się przekonać, że oni nie potrafią rozmawiać. Polak nie umie rozmawiać. To niestety prawda o nas. Rozmowa się nie klei, tak jakby miała się kleić a nie toczyć wartko jak strumień, do którego wpada nowy dopływ a czasem całość zerwie jakiś uskok, progi lub dosłowny wodospad. Nawet marne kino akcji, marne jeśli idzie o rozmowę, gdzie chodzi tylko o gonitwę, strzelaninę i wybuchy w amerykańskim kinie przeplatane jest świetnymi dialogami. Można tu podać setki przykładów. U nas to dialogi na cztery nogi. Jakby wszyscy się poupijali. Czemu? Czy tu wytwórnie wywożą na przemiał ciężarówkami scenariusze, które przychodzą do nich co roku? Nie, bo kto by je miał napisać. I jeśli reżyser nie umie rozmawiać, to i jego bohaterowie nie umieją rozmawiać.
Czemu o tym napisałem w Dzienniku? Napisałem Mszę, gdzie nie ma słów. I chcę zrobić z tego film. Pisałem o tym kilka dni temu. Żadnych uniwersalnych ani tym bardziej polskich spraw. Tylko muzyka i obraz.
Andrzej Marek Hendzel
Do góry