A+ A-
    Wydawnictwo Oficyna

    Dziennik Muzyczny

    Strona główna
    Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik MuzycznyRecenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
    Poprzednia

    Wpis Dziennika Muzycznego numer 217

    Następna

    Koszalin, 17. 04. 2018 r.

     

    Chińskie samochwalstwo pod niebiosa znane jest od wieków i czy K'ung K'iu zwany u nas od zwrotu K'ung fu-tsy Konfucjuszem nie zasługuje na miano pierwszego chińskiego samochwały?

     

    Oto co Dialogi Konfucjańskie w rozdziale IX (wydanie Ossolineum 1976 – przekład zbiorowy) podają jako wypowiedź K'ung K'iu:

     

    „Zaledwie wróciłem z księstwa Wei do Lu i oto już muzyka [jüe] tego kraju stała się wzorowa [czeng], a pieśni dworskie oraz hymny ku czci przodków zaczęto stosować zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem.”.

     

    Czy to nie szczyt samochwalstwa. K'ung K'iu urodził się ponoć w 551 roku p. n. e. w Tsou właśnie w w księstwie Lu. Czyli wrócił do ojczyzny, zwanej przez niego „ten kraj” i twierdzi, że był tak wpływowy, że zmienił partackie stosowanie muzyki w godziwe i zgodne z tradycją - czyli, że był prorokiem we własnym kraju, który traktował jako nie swój kraj. Czyż nie samochwalstwo?

     

    Co to Chińczyk potrafi… Zupełnie jak Polak, który tak nawydziwia muzyce, że cała jest wtórna i naśladowcza a to w stosunku do włoszczyzny, to do niemieckiego „równo-równo” a to do angielszczyzny. Ogólnie badylomania powszechna..

     

    Ani nawet rodzimego „Oj Dana...”.

     

     

     

    Andrzej Marek Hendzel

     

    Do góry