A+ A-
    Wydawnictwo Oficyna

    Dziennik Muzyczny

    Strona główna
    Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik MuzycznyRecenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
    Poprzednia

    Wpis Dziennika Muzycznego numer 212

    Następna

    Koszalin, 31. 12. 2016 r.

     

    Koszalin to takie miasto, gdzie dobrą książkę zawsze można kupić z przeceny. W Koszalinie mało kto czyta. Przychodzi człowiek, do marniejącej wciąż księgarni, i leży stale ta sama pula książek na przecenie. Coraz taniej i coraz taniej.

     

    „A kto ci każe kupować tę taniochę?” – spyta natrętny specjalista od trudności i awangardy. Ale awangarda gdzieś wydarła, jest leciwą ździebko, bo najmniej stuletnią damą a czytać się chce. Co zrobić wziąłem na warsztat książkę niejakiego Stefana Kisielewskiego. Konkretnie „Pisma i felietony muzyczne” tom 2 z wstępem Adama Wiatra. I w rozdziale „Muzyka i mózg” w tekście pod tytułem „Do czego służy nam muzyka” nasz autor podaje:

     

    „W naszym ustroju telewizja nie jest tylko instytucją usługowo-konsumpcyjną, lecz ma być reprezentatywna i propagandowa, ma spełniać funkcję wychowawczą, oddziałując w sposób narodowo integrujący i umacniający zbiorową więź psychologiczną.”.

     

    No, to się koleś wysilił. Istny kisiel, koloid na mące ziemniaczanej. Poskrobał się w durny łeb i wyszła z niego skrobia. Ale się nawymyślał. I to ten sam, który pisze w tymże tekściku per „miniony okres” chyba o czasach przedwojennych, tej niedobrej niepodległej Polski. W istocie narodowo integrujące to to jest, i nawet ta szklista masa w kolorze czerwonym, czyli w istocie różowa, bo bez bazy społecznej to nigdy kiślu do stanu totalnego zaczerwienienia nie doprowadzimy.

     

    Tekst jest i owszem o muzyce, i zawiera wywód o Jezusie Chrystusie, którego tu nie zacytuję. Nie chcę starego roku kończyć żadnymi większymi bluzgami. Jedno mnie dziwi: Jak w takim czerwonym mieście akurat ta książka się nie sprzedaje? Przecież oni tu powinni stać w kolejce, by to dostać, a jeden drugiemu to powinien sobie wyrywać.

     

    Dziś telewizja czy, jak chcą inni, telawizja, to ponownie wyłącznie i wyłączna propaganda. Ci sami ludzie co w 1971 roku (cytowany tekst jest z tego roku) też tam się ciągle kręcą i teraz propagandują nowe czasy a poprzedni okres mają za miniony. Gdy mi tu kto zarzuci, że nie używam ksywki tego autora, i odmieniam kisiel jako kiślu zamiast w kisielu, to niech sam to sobie przeczyta i omówi, jak chce. W Koszalinie tej książki z półki księgarskiej już nie dostanie, zatem obrażeni miłośnicy czerwonego kiślu, nie dorwą się do tego towaru, wydzierając sobie w chamskim szarpactwie jego ostatnich egzemplarzy. A jak kto lubi, to sprowadzi go sobie skądś.

     

    A przecież chodziło o muzykę, nie o jej propagowanie, bo to słowo powinno być odmianą słowa propagacja, a właśnie o propagandowanie czyli pochodne działanie od propaganda. Jedno, co dobre, w pisaninie tego autora to to, że jednak cudem między wybroczynami zawarł passus o tym, jak ważną rolą dla muzyki jest indywidualność twórcy. Można sobie ukuć nieskończenie wiele mniej lub bardziej głupawych teoryjek, a nawet najlepsza z nich nie przetrwa, gdy nie pomieści w sobie wybitnej osobowości twórczej, a nawet na odwrót, gdy jakaś wybitna osobowość twórcza nie pomieści w sobie tej teoryjki. Nie pożre jej niemal, jak zakąskę, jak szklisty deser ze skrobi w roztworze koloidu.

     

    Skrobta i skrobcie się zatem po swoich pustych łbach, mieszkańcy mojego kochanego miasta i dumajcie. A nawet deliberujcie i biadolcie, że brakło wam tej pozycji wydawniczej a wydaliście znowu swoje grosidła na bzdety, bańki mydlane i fajerwerki. Strzelcie sobie lepiej dobry tekst na pożegnanie starego roku. I do dzieła, może to wykrzesze z was jakąś indywidualność twórczą w tym zapyzialstwie. A muzyka popłynie zamiast importów, które wiecznie przyświecają Polakowi jak przeszczepy.

     

    Jest tylko pytanie, czy ten autor tak po prostu stwierdzał fakty czy uczestniczył (i to aktywnie) w tym procederze, który opisywał. Popatrzcie na gęby dzisiejszych bohaterów telawizyjnych czy, jak chcą ci poprzedni, telewizyjnych i sami oceńcie. Im szybciej wyłączycie odbiornik, czyli naciśniecie na jakiś guziczek „wyłącz”, tym szybciej zrozumiecie, o czym mówię. Oczywiście, o muzyce.

     

     

     

    Andrzej Marek Hendzel

     

    Do góry