Miałem
o tej płycie nie pisać. Ale cóż, jak trzeba to
trzeba. Niestety będzie o tym krótko, bez
historyjek, przyczyn i dorabiania gęby.
Kto
nagrał tę płytę i po co? Czy uwodzi ona
czymkolwiek, oprócz dokładności wykonania? Czy mógłby
ją na ten przykład wykonać dobry sampler, czyli
program do muzykowania zamiast człowieka?
Nie ma w tym żadnej werwy,
żadnego ognia, żadnego głębszego przeżycia.
Wszystko szkolne i grzeczne. Profesorowie na
akademii mogą być z siebie dumni i zadowoleni, że
wychowali swoją wierną kopię, albo kopię swoich
marzeń o sobie. Emocjonalna nijakość, płytkość,
przy świetnym warsztacie. Ot, i wszystko.
Czemu
takie granie wygrywa? A kto ich wie tych poznaniaków?
Ale co wygrywa? Konkursy? A kto robi z muzyki sport?
Po co ten cały grzmiący patos?
Ma
to zapewne jakieś zastosowanie w myśleniu tych, którzy
szkolą automaty wykonawcze. Tylko czemu zapomnieli
o przekazie utworu i wykonania? Może sami nie
posiadają żadnych głębszych uczuć, zatem nie
umieją ich wpoić komukolwiek?
Płyta
robi wrażenie pozy na mistrzostwo. Kupiłem ją z
drugiej ręki, zatem mogę o niej napisać, co mi się
podoba. Nie zablokuje mnie tu żaden podstęp, ani
pozór bezinteresowności darczyńcy, który mi coś
prezentuje.
Niestety
inne wykonania tej wykonawczyni są podobne do tego.
Jakby nigdy nie kochała. Jak zatem ma wykonać z
namiętnością i miłością utwór, który jest
namiętny i pełen pasji? Szybko? Szybciej? Albo nie
gubiąc nutek? Tak zagra dobry sampler. Zatem, po co
wtedy taki wykonawca? I do czego?
Ktoś
mi powiedział, że Agaty Szymczewskiej się nie
krytykuje, a to ona jest obwiniona o to wykonanie.
Się nie robi... A co to takiego jest: się nie
robi, się nie krytykuje? Jeśli coś jest miałkie,
a wychwalane, to czyżby dlatego nie warto o tym mówić,
by nie wylazła skrywana skrzętnie zgnilizna? Gdy
ktoś jest łasy na pieniądze, a woła, jakim to on
jest artystą, a w nim i jego pracy pustka, jak w
zrujnowanej fabryce przeznaczonej do rozbiórki, to
co wtedy? Żeby to bodaj była fabryka - siedziba
dowództwa Armii Krajowej, to warto wszcząć o nią
bój z interesownym tałatajstwem. Ale, jeśli to
tylko małe i robaczywe myślenie źle wychowanej
pannicy, to co wtedy?
Szkoda
mojego pióra - co mówię, tego bezosobowego ekranu
komputera i klawiatury - na takie rzeczy. Nie ma w
tym graniu muzyki, ale za to poza jaka.
Andrzej
Marek Hendzel
|