A+ A-
    Wydawnictwo Oficyna

    Dziennik Muzyczny

    Strona główna
    Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik MuzycznyRecenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
    Poprzednia

    Wpis Dziennika Muzycznego numer 260

    Następna

    Koszalin, 21. 08. 2024 r.

     

     

    Dadaizm. Kierunek, na szczęście, dawno przebrzmiały, ale zostawiający swój obrzydliwy pogłos i echa we wszystkich dziedzinach sztuki. A co oznacza to jego „Dada.”?

     

    Po polsku „Dada” to po prostu „Dajdaj”. Bo „Da.” to „Daj.”. Nie typowe, a w istocie właści­we dla sztuki „Dam.”, a prostackie i niskie „Daj.”. Gdyby to było „Daj.” na materiały, na na­rzędzia, na pracownię, na ludzi do pomocy. Ale nie, to „Daj.” mi, to co masz. Wołający o swoje „Daj.” prostak, którego nic nie interesuje tylko posiadać dobra, najlepiej cudze, które oddał mu ten naiwniak, którego nabrał na swoje słodkie minki i płacze. Taki kierunek w sztu­ce skończyłby się wyjadaniem kupy z nocnika. A muzyka dajdajistyczna to odgłosy z kloze­tu. To jego cały światopogląd pojęć: „Dla mnie i tylko dla mnie.”. To nie ideologia twórcy a posiadacza, prymitywnego nieuka pozbawionego elementarnej wrażliwości.

     

    Wolę stać po stronie tego odzieranego z „Mam.”. „Mam.” to kolejny krok w dajdajizmie. Kolejny schodek, szczebel kariery w chciejstwie. Okradany twórca. Przez ciemnego chama, który jeszcze przy tym robi minę skrzywdzonego, że za mało dostał. Takiemu miłośnikowi „Daj.” gra muzyka muchy na kupie. Oto dadaizm.

     

     

     

    Andrzej Marek Hendzel

     

    Do góry