Dziennik Muzyczny
Strona głównaWpis Dziennika Muzycznego numer 239
Koszalin, 01. 07. 2024 r.
Słyszałem dziś w Polskiem Radio III kwartet „Kartki z nienapisanego dziennika” Krzysztofa Pendereckiego. Utwór nijaki. Nie przyniósł ze sobą żadnego głębszego przeżycia. Poprawnie napisane nic.
Jakiś czas temu, ponad rok temu radiowe wymądrzałki oceniały, które wykonanie tegoż kwartetu jest najlepsze. Wygrało jakieś zagraniczne i śląskie. Wyobrażam sobie miny tych oceniaczy i ich pozy. Puszczany dziś to chyba było wykonanie, które otrzymało wtedy drugą pierwszą notę, bo wygrały dwa. Bodajże Kwartetu Śląskiego. Nie umniejszając wartości tego zespołu i jego umiejętności, nie napiszę maestrii, dalej widzę ten utwór jako bezbarwny i nudny. Para wodna nad filiżanką herbaty jest bardziej wylewna muzycznie.
Przypomniało mi się niedawne grzebanie tegoż kompozytora, gdzie wdowa po nim zwlekała jakieś dwa lata z pochowaniem męża, bo pandemia. Nie przyjechaliby oficjele i honorowi goście. Spodziewała się nie wiem czego? Korowodu gwiazd filmowych, książąt, królów i cesarzy – okraszonych prezydentami i multimiliarderami, bo umarł arcycesarz? A zwłoki leżały w chłodni i czekały. Dusze nie lubią takich miejsc jak prosektoria, zakłady pogrzebowe, zatem nie spodziewaj się, Czytelniku, jakichś napaści na autora.
Wstawiam się tu za kolegą kompozytorem, którego twórczość mi się, co prawda, nie podoba, ale był taki na ziemi i fetysza dla małp nie powinno się z niego robić. Brała mnie nad nim litość, bo za życia katował siebie i nas swoimi stworkami a po śmierci jego katują pompatyczną chłodziarką.
My nie zostawajmy dłużni i napiszmy tę wirtualną kartkę, choćby była najbardziej odrealniona. Dziennik ma swoje prawa i czasami się domaga nawet efektu nieopacznego puszczenia w przestrzeń bąka kiepskiego utworu, który nic nie wnosi do muzyki.
Andrzej Marek Hendzel
Do góry