Dziennik Muzyczny
Strona głównaWpis Dziennika Muzycznego numer 237
Koszalin, 29. 06. 2024 r.
Co się stało z miłośnikami „Modlitwy dziewicy” Tekli Bądarzewskiej-Baranowskiej? Dziś potomkowie tamtych zakochanych w tym ckliwym utworze puszczają na cały regulator swoje nowe ludyczne zamiłowania. Łomot otępiający to kontynuacja wprost tamtych osiągnięć muzycznych.
Ktoś przekonywał mnie, że tamta kompozytorka jest dziś niedoceniana i zapomniana, bo ludzie nie mają pamięci do swoich autorów. Ludzie zawsze znajdą sobie nowy powód do zamiłowań, równie płytki i ckliwy. Bolesław Prus w epoce zauroczenia tą kompozycyjką, w felietonie o budownictwie tanich mieszkań czynszowych, stwierdził, iż chwalić to można panienką za to, że możliwie szybko wykona „Modlitwę dziewicy”. Czyli w epoce albo zaraz po tej epoce utworek ten był znany w Polsce, skoro znał go Prus zapewne z autopsji. A wszak wiadomo, że muzyce zbyt wiele miejsca nie poświęcał. Ten drwiący ton jego tekstu mówi sam za siebie. Dziś ponoć gusty ludzi się zmieniły. Salon to dzisiaj ogród wypełniony gniotem muzycznym po same brzegi. Dziś współczesne panienki nie muszą już brzdękolić na pianinie jakichś modnych kawałków, wystarczy, że wypełnią ogród i okolicę warkotem z radia. I wszystko toczy się tym samym torem bezguścia.
Jednakże są ludzie, którzy ciągle utrzymują, że tam na Wschodzie kochają ten utwór, a my go zapomnieliśmy. Wyobraziłem sobie, że teraz ogrody, ogródeczki i komóreczki ludu wypełni salon z teki pani Tekli. I zaczęliby teraz piłować tę modlitwę sprzed ponad wieku. To już lepiej, niech łomocą, to co mają dzisiaj. Muzyki i tak tu nie ma.
Andrzej Marek Hendzel
Do góry