Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 14. 07. 2009 r.

 

 

 

Edukacja muzyczna w Polsce wygląda nędznie. Polak to kiep muzyczny. Wystarczy posłuchać, co idzie z głośników przejeżdżających aut. Jeśli przejedzie ci koło głowy dziennie ponad tysiąc samochodów, z czego w co trzecim jest otworzone okno i słychać tylko bum-bum-bum, to co masz powiedzieć. Nie mam nic przeciwko temu genialnemu standardowi bluesowemu, ale to nie jest blues, ale zwykła rąbanka.

 

Powinno się powiedzieć raczej, że nasi rodacy to masarze muzyczni. A ich wozy to jeżdżące na czterech kółkach masarnie. Nikt tu nie jedzie i nie wyje arii z czegokolwiek, bodaj z „Tosci”. Niech nawet fałszuje, ale niech wyje. W kasku, na skuterku.

 

Głupi nauczyciele muzyki wychowali głuche społeczeństwo. Nie ono samo się wychowało, tylko nudne, płaskie i płaczliwe lekcyjki – i masz efekt. Jeśli uczący zdebilał, to jak ma nauczyć kogokolwiek czegoś więcej niż swój poziom zdebilenia? Jeśli taki niczego nie czyta, jeśli już, to nie wysnuwa z tego żadnych wniosków, to co przekaże? Co powie, gdy będzie tłumaczył najbardziej nawet oklepany utwór Beethovena, który zbiegiem okoliczności i na całe nieszczęście jest teraz hymnem europejskim? Co powie dzieciom i młodzieży? Nauczy ich bodaj poprawnie śpiewać ten stosunkowo prosty kawałek?

 

Kiedyś dawno temu, twórca „Ruchu Muzycznego” Józef Sikorki strasznie zjechał Karola Kurpińskiego za jego popularny podręcznik pianina. Taką książeczkę dla każdego. Spluł się na Kurpińskiego strasznie i w oczach ludzisków miał rację. Ale zdrowy odruch Stanisława Moniuszki tak to podsumował:

 

- O Kurpińskim stanowczo Twego zdania nie podzielam. Wiem, żeście mieli ze sobą na pieńku i żeś był wygrany. Ale to nie racja. Gałgany idą na papier, na którym wnuki piszą – ale gałgany, mój bracie, były swego czasu materią!

 

Co mówi w 1857 roku do owego redaktorka, który także był niezgorszym muzykiem i autorem innego podręcznika gry na fortepianie? Mówi: Szanuj bliźniego i pracę tych, którzy byli przed Tobą, bo łatwo sądzić, gdy się jest w lepszym położeniu niż oni. A tak wcześniej namawiał tegoż redaktorzynę muzycznego:

 

Mam dla Ciebie wiele moich rzeczy, ale nie chcę występować w pierwszych numerach (miesiącach). Zacznij od Dobrzyńskiego, Kurpińskiego (koniecznie).

 

Co mówi do niego i do wszystkich Polaków? Mówi: Szanuj, palancie, to co było przed Tobą, bo inni potem nie poszanują tego, coś sam zrobił. Twoje rzeczy pójdą na szmaty, a to na przemiał, aby na tym jakiś grafoman nawypisywał byle co i to każe sobie pod niebiosa wychwalać. A kto dzisiaj produkuje papier ze szmat?

 

A rzeczy Kurpińskiego, których potomni nie raczyli zebrać i wydać, spłonęły podczas napaści niemieckiej na Polskę w 1939 roku wraz z Zamkiem Królewskim. I gdzie ten papier ze szmat, ten niewyczerpany strumień świadomości pokoleń? Tylko popiół, bo Polakowi się nie chciało tego wydać, bodaj w kilkuset egzemplarzach, aby dotrwało do naszych czasów. Kto zatem mści się na Muzyce Polskiej jeśli nie Polacy? A na tym wyrasta jakiś pasożyt, który uzurpuje sobie prawo pouczania innych, a jedyną myśl, jaką ma, to nabić sobie kabzę wraz z bzdurną tezą, że to cudzoziemcy wyświadczyli tyle dobra kulturze polskiej. I ślad po kulturze muzycznej Polaków zaciera się coraz bardziej.

 

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

Do góry