Napisałem
o brzytwie Ockhama jako o metodzie optymalizacji, ale
inni dają to jako: „Nie tworzyć bytów bez
potrzeby.”. Z tego punktu widzenia człowiek
stworzony został z potrzebą istnienia istoty
rozumnej, twórczej i posiadającej samokontrolę
wynikającą ze świadomości i świadomości siebie.
Ale to ciągle optymalizacja. Zwycięży najprostszy
układ z samoświadomością. Nie znamy innego takiego
układu, bardziej skomplikowanego. Z tego punktu
widzenia skomplikowane, ale nie w nadmiarze, jest
potwierdzeniem działania tego prawa. Nic nad potrzebę.
Nic nad miarę.
Nareszcie
sierpień. Nigdy nie wiem, czy mam się cieszyć czy płakać...
gdy przychodzi. A może co innego. Wredny sąsiad z
Zachodu i wredny sąsiad ze Wschodu. Jeden jakże
wybitnie wykorzystywał brzytwę Ockhama eliminując
najpierw Polskę, potem Żydów i Polaków. A
poprzednio obaj sąsiedzcy wybitniacy eliminowali całą
Polskę na spółkę. Ale te byty nie dały się usunąć.
Ciemna siła germaństwa nie zdołała zaplenić
swojego barbarzyństwa i ciasnoty umysłowej.
Dziewczęta
i chłopcy pobiegli na lufy i czołgi. Po niejednym
nie została nawet mokra plama. Wielka przegrana
bitwa. Ale jest coś, co żyje nadal. Coś, co
sprawia, że ta bitwa jest wygrana. Wiecznie żyjąca
pieśń. Najdrobniejsza piosenka z Powstania
Warszawskiego więcej jest warta niż cała twórczość
Niemców i Rosjan. Dlaczego? A dlaczego pamięć
Leonidasa przetrwała przez wieki, choć zginął wraz
ze wszystkimi swoimi towarzyszami?
Dziś
Polska stoi na własnych nogach. Wielokrotnie mocno
chwiejnych i chybocących się. Opluwana przez złośliwe
bestie, nazywające ją „krajem bankrutem”. Ale prędzej
wszystko, co Europa wniosła do kultury światowej
zginie, niż zginie ten Duch, który pchnął te
dzieci do walki o Wolną Polskę. Bo one walczyły o Europę i Człowieczeństwo.
Ta pieśń
wyta po nocach, ta pieśń mordowana w kazamatach, ta
pieśń wydawana z siebie z ostatnim oddechem...
Takiej pieśni nie mają nigdzie na świecie. Każdy dźwięk
to biegnący do ataku a każdy akord to płacz matki
nad śmiercią dziecka. Nie trzeba ich wzywać na
apele, akademie i inne festyny... Oni tam stale biegną,
tak jak Leonidas i jego ludzie ciągle walczą o Wolną Grecję.
Nie wiedzą, co to strach i rozpacz. Nigdy się nie
poddali. Nigdy i nikomu.
Andrzej
Marek Hendzel
|