Porozmawiajmy
o ekonomii, bo sprawa dojrzała do tego. Jest afera o
ustawę o mediach publicznych. Bo jeden dureń chce,
aby media były finansowane z budżetu, a drugi dureń
chce, aby zachować abonament. A ja mówię: Oba wy wałkonie
jesteście i myślicie nie tą częścią ciała, bo gdyby
zachować abonament i przeznaczyć na to kasę z budżetu
to i jeszcze by mało było.
Sztuka
to magnes. Kto tego nie rozumie, nie rozumie istoty
ekonomii w ogóle. Nie marketing, nie zarządzanie,
nie administracja i inne tego rodzaju przejawy jałowego
przekładania papierzysków, ale twórczość – to
istota gospodarki. Kto jest głupi i wierzy, że jak
nic nie zainwestuje w rozwój, to przetrwa, to kretyn,
który nie rozumie, że jak nie ma niczego nowego do
sprzedania, to zostanie tylko najemnym parobkiem.
Nie łożymy
na naukę, na rozwój nowatorstwa i badania
naukowo-techniczne... i nie łożymy na sztukę. A w
hierarchii sztuka stoi najwyżej. Każdy grosz
zainwestowany w sztukę zwraca się po wielekroć w
wyrobach przemysłowych. Czemu?
Organizator
imprezy masowej wie czemu. Głupie stadionowe wybryki
- zwane imprezami sportowymi - przynoszą krocie z
transmisji medialnych, z ruchu w prasie i w ruchu
kiboli z całego świata. Wystarczy taką imprezę
zorganizować i jest ruch w interesie. A takie
imprezki to w hierarchii wartości zaledwie
jednoroczne roślinki. Szybko wschodzą i szybko giną.
Ktoś czasem odgrzebie jakąś wzmiankę o tym po
latach, jakby wyszukał zdjęcia z wczasów na
wydmach. Nie są to nawet byliny, albo krzew jaki. A
dzieła sztuki o nieprzemijającej wartości to
drzewa. Wzrastają zwolna, wpierw delikatnie ukazując
się pośród trawy, by po latach dawać cień i pożytek
wielu ludziom. Stają się stałym elementem
krajobrazu ludzkiego, bo żyją bardzo długo.
Pod
ich cieniem można organizować imprezy po wiekach, bo
zawsze znajdą się amatorzy takiego widowiska. Nie ma
nic bardziej opłacalnego dla Anglii jak Shakespeare
albo dla Austrii jak Mozart. Ich kramik kręci się do
dzisiaj i miliony ludzi zarobiły na nich krocie na całym
świecie. Ale Wiedeń jest ciągle tam, gdzie był - i
Londyn także. Ludziska walą tam z całego świata na
różne imprezy, albo bodaj by wypić piwo w pobliżu
miejsca, gdzie siedzieli ci ludzie. Jeśli za ich życia
jakiś sługa króla lub cesarza dał im coś na
napisanie jakiegoś dzieła, to ta inwestycja krajowi
zwróciła się tysiące razy i nadal przynosi słodkie
owoce. Ale jeśli jakiś kretyn z rządu nie rozumie
tej relacji i rządzi z pianą na pysku i bredniami o
etyce, to załamanie gospodarcze i tak przyjdzie. Nie
spowoduje go światowy kryzys, bo tego się ustrzeżemy
dopóki złoty będzie słaby i pobudzi to eksport
naszej taniej produkcji, ale zgubi kraj głupota rządzących
nieuków.
Na
sztukę trzeba łożyć jak najwięcej, wbrew
barejowskim klękajcie narody z „Poszukiwany
poszukiwana”. Przy inwestycjach są i chybione
inwestycje. Jakiś tuman uzna się za trwały element
dziedzictwa narodowego i zacznie bardziej rżeć i
tupać, że mu się należy z publicznej kasy, kiedy
uprawia tani pop, który sam z siebie powinien się
sprzedawać. Ale osłów nie brakuje. Ale ktoś, kto
nie umie zarobić swoimi pracami, kto całą uwagę
skupił na pracy i tworzeniu, jak ma żyć, gdy w
publicznej kasie nie znajdzie się grosz dla niego? I
jeśli nie znajdą się ścisłe i niezawodne reguły
postępowania w przyznawaniu tych środków, które
uwolnią się od kumoterstwa, zgnilizny i układów.
Kraje
takie jak Francja, Anglia, Niemcy, Japonia i Stany
Zjednoczone dlatego takie są, że zaczęły łożyć
na sztukę, a nie dlatego, że miały wielkie molochy
produkcyjne. Amerykanie byliby dzisiaj niczym, gdyby z
końcem XIX wieku nie zrozumieli, że należy
zainteresować się sztuką, aby zaistnieć na arenie
międzynarodowej. Skupieni na swoim dorobkiewiczostwie
zadusiliby się w swojej głupocie.
I cała
ironie polega na tym, że najbardziej oryginalny i nie
najgorszy premier Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Jan
Paderewski swoim przykładem zachęcił Amerykanów do
otwarcia oczu, a głupich Polaków z rządu i polityki
dalej zachęcić do niczego mądrego nie potrafi. Bo
Polak jak zaczyna rządzić, to ujawnia swoje ciasne,
tępe widzenie świata. Jest to dalej tylko pańszczyźniany
chłopek tylko grunt należy teraz do innego suwerena.
Więcej takich tępych magików na tronie
Rzeczypospolitej a znowu nas rozszarpią ci, którzy
przygrywając sobie jakimś nowym Mozartem, wtoczą się
na nasze ziemie, bo rząd był za ograniczony umysłowo,
aby zrozumieć, że każdy grosz wydany na sztukę,
zwraca się bardzo szybko i procentuje zawsze - nawet
wtedy, gdy wszystkie banki padną na pysk. Dlaczego
tak jest? Bo sztuka to magnes. Na imprezę artystyczną
przyjadą ludzie z całego świata i to należący do
elit, które tam daleko decydują o losach swoich krajów.
Jeśli to nie jest argument, to co ma być argumentem?
Twardych
zasad ekonomii nie zmieni nic. Tak było w starożytności
i od zarania dziejów. Ten, który miał coś
ciekawego, przyciągał tych, którzy tego nie mieli.
Gotowi byli oddać wiele, aby bodaj to zobaczyć, a
prawie wszystko, by to posiąść. A objawy sztuki
dadzą się łatwo wywieść w postaci różnych
produktów, jak miniaturki posągów greckich, które
sprzedawały się w Grecji antycznej jak świeże bułeczki.
Bo nie każdy mógł mieć oryginał, bo oryginału
pilnowała dobrze wytresowana armia grecka i siła ich
państw. Ale kopię kupował antyczny turysta i wiózł
do ciemnej Galii albo Scytii. I muzyka grała, zamiast
kisnąć po kątach i po szufladach. I to nie tylko ta
utylitarna, ciasna w świątyniach. Ale prawdziwie
klasyczna na ulicach, bazarach, w domach i w pałacach.
Ktoś
mi tu zaraz nawrzuca, że użyłem tu zbyt brutalnych
słów. Ale na takich idiotów, którzy nie potrafią
się porozumieć w sprawie najistotniejszej dla kraju
nie ma dostatecznie obraźliwych słów. Dwaj durnie,
którzy nie rozumieją, że piła działa tak:
pierwszy ciągnie a drugi puszcza, drugi ciągnie
pierwszy puszcza. I trzeba ją przyłożyć zębami w
stronę drzewa. Bo jeśli nawet jakiś objaw sztuki po
wiekach upadnie, to pójdzie na drewno, a drewno to będzie
szlachetne i przetrwa następne wieki w przeróżnych
wyrobach twórczości, rzemiosła i przemysłu.
Inaczej są to dwaj pajace, którzy uciekli z domu
wariatów i ciągają piłą każdy ku sobie bez żadnej
synchronizacji, rytmu i rozumu. Nic tym sposobem nie
zdziałają, choć przecież wiedzą, że ich obecność
w polityce była konsekwencją wprost tego, że wielu
artystów zaczęła kiedyś w Polsce krzyczeć, że tu
nie ma wolności. I krzyczeli wtedy tylko swoimi działami
sztuki. Ale nie po to, aby potem taka hołota zaczęła
rządzić krajem, która o sztuce zapomni, bo teraz ma
wygodne fotele i posadki, aby kręcić swoje krzywe
lody. Z tych posad, drogie mendy, może was szybko
wysadzić prawdziwy suweren Rzeczypospolitej – Naród
– który już wie, że sztuka to wielka sprawa, bo
widział jej działanie za granicą.
Andrzej
Marek Hendzel
|