Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 31. 12. 2012 r.

 

 

 

Tyrani lubią pouczać. Szczególna jest ich wymowa, gdy chodzi o muzykę. „Tej nuty nie dawaj!” – to ich ulubione słowa. „To nie tak!” – a to kontynuacja tyrańskich wypowiedzi. A gdzie wolność tworzenia? Gdzie: „Robię to, bo chcę.”?

 

I czy to jakaś nowość? Nasze czasy tego nie wymyśliły. Klaudiusz Elian opisuje w „Opowiastkach rozmaitych” taką oto scenę:

 

Mistrz gry na kitarze grał w obecności Antygona. Gdy ten ciągle mówił mu: „Przyciśnij najniższą strunę”, to znów: „środkową”, zirytował się muzyk i rzekł: „Oby twe sprawy, królu, nie ułożyły się tak źle, żebyś musiał wyuczyć się grać lepiej ode mnie!”.

 

Innymi słowy – to przekleństwo, które niemal brzmi jak pochwała tyrana, zamyka się w słowach: Obyś musiał wyuczyć się muzyki, aby przy jej użyciu zarabiać na utrzymanie. A kto dziś jest tyranem? Oczywiście mówimy o Polsce. A może nie koniecznie. Kto dziś tyranizuje muzykę? Czy nieuki – politycy? Ci od zawsze byli na pasku tłumu. Jeśli zatem tłum tyranizuje polityków, a ci tyranizują muzyków, to co z niej pozostanie? Służalcza i miałka, stworzona, by się przypodobać... przypomina psa łaszącego się panu.

 

A co o tym Klaudiusz Elian? Podaje:

 

Śniadał pewnego razu Diogenes w karczmie i zaprosił Demostenesa, który przechodził mimo. Gdy ten odmówił, Diogenes rzekł: „Wstydzisz się, Demostenesie, wejść do karczmy? A przecież pan twój przychodzi tu codziennie!”. Miał na myśli obywateli, i to każdego z osobna, jest bowiem oczywiste, że politycy i mówcy są niewolnikami tłumu.

 

Pomijam, skąd u filozofa, kierującego się zasadą wyrzeczenia się pragnień, gotówka na zapraszanie gości do knajpy. Jednakże odpowiedź na pytanie: Kto jest tyranem muzyki? – jest tu w całej krasie. Jedno jest w tym proste – dzisiejsi politycy to przy Demostenesie chałtura.

 

 

Andrzej Marek Hendzel  

Do góry