Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 26. 08. 2011 r.

 

 

 

Niewielu w Polsce poetów pisało o muzyce. Choć i Mikołaj Rej kapelę przy dworze królewskim trzymał. A Jan Kochanowski wsłuchiwał się w lutnię jak mało który. Ale wprost o niej – o muzyce – pisali rzadko. Był wszelako Wespazjan Kochowski – Sarmata poetycki – a jednak miłośnik muzyki. W swoich „Epigramatach Polskich” pomieścił rzecz tę oto:

 

Chwała muzyki

 

Witaj matko uciechy, niebieska rozkoszy,

Której dźwięk blade smutki w momencie rozproszy.

Ty jak w boju pobudzasz serca nielękliwe,

Tak w tańcu animusze kołyszesz pierzchliwe.

Tyś lekarstwem frasunków, instrument ochoty,

Dziwną kręcąc odmianą myśli kołowroty.

Muzyka zwierzę, lasy, potoki i skały

Ruszy, jenoby skrzypce Orfea zagrały.

Nawet mądrzy (czy wierzyć) tak nam powiadają,

Że nieba po muzyce obracać się mają.

 

Nieco zatęchłe myślą scholastyczną wirujące na muzycznych sferach światy, ale z jaką swadą zamaszystą sieknięte epitety muzyki. Niemalże młodopolskie zawijasy. A wszystko z 1674 albo najpóźniej z drugiego wydania z 1681 roku. Niestety piszący te słowa nie ma oryginału tych wydań, a jedynie wybór A. Boleskiego w wydaniu E. Wendego i spółki. Nie dość tego. Wydanie nigdy nie było rozcięte. Składki luzem posklejane i bez okładki. Trzeba było oklejać, zszywać i porozcinać tę cnotę staropolską. Ot Polaku przebrzydły, czytaczu rozpustny i podły, cóżeś ją tak długo z wiankiem przechowywał. I skrzypiec Orfea nie słyszałeś i nawet pewno nie wiesz, że Orfeusz na lirze wycinał pewnikiem plektronem, a nie smyczkiem. Niemal jak litania ten wiersz szczerozłoty. Jakby kto więcej wagi muzyce przydawał niż wierze w poruszeniu skalnym. Ot i tyle o muzyce w staropolskim języku.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

 

Do góry