I jest Luty,
na cztery nogi kuty.
Ale dalej i nie do rymu, zanim koty się zaczną
lutować, zapytajmy Konfucjusza, co sądzi o oświeceniu:
„Być niewzruszonym mimo narastających
oszczerstw i dokuczliwych krzywd – to można nazwać
stanem oświecenia.
Być niewzruszonym mimo narastających oszczerstw i
dokuczliwych krzywd – to można nazwać
dalekowzrocznością.”
Tak Konfucjusz w nowej wersji „Dialogów”, a w
starej:
„Kto się nie daje omamić z wolna sączoną
obmową ani gwałtownym oskarżeniom, ten jest
przenikliwy.
Kto nie działa pod wpływem sączonej z wolna
obmowy ani gwałtownego oskarżenia, tego nazwałbym
nawet dalekowzrocznym.”
Oczywiście w przekładzie zbiorowym wydania
Ossolineum z 1976 roku.
Zacytowałbym także chiński oryginał, ale nie
umiem się posługiwać chińską klawiaturą, czego
nie omieszkam zmienić. Co w niczym nie umniejsza
faktu, że pierwszy cytowany przekład jest bardziej
zgodny melodycznie z oryginałem, a drugi oddaje treść
znacznie bardziej po ludzku.
A jaki konflikt tu jest opisany? Konflikt między
człowiekiem a dwiema grupami: szeroką – ludyczną
obmową i wąską – elitarną napaścią wprost. Które
są gorsze? Lud z jego plotkarskim bredzeniem, czy
atak wysoko wyniesionego prostaka? Elita miewała w
historii różne oblicza od wspinającego się po
szczeblach pariasa do dziedzicznego z urodzenia członka
często zdegenerowanej do cna kasty. Ale atak
pozostaje atakiem a obmowa obmową. Obie siły mają
wielką władzę. Nie dopuścić do siebie oddziaływania
ani jednej ani drugiej to dopiero jest sztuka.
A jak to widział przedstawiciel nowej sztuki w
czasach, gdy Polska konała w konwulsjach? Mówię tu
o Jakubie Jasińskim, generale, poecie i reformatorze,
który zginął wraz z ludem na wyrzynanej do cna
Pradze. Oto jego słowa ze „Sprzeczek”:
Lub
co by kiedyś na to powiedział
Owidjusza
ów dowcip silny,
Gdyby
się jakim trafem dowiedział,
Że
u nas rozum – urząd cywilny
I
że krajowym prawem wyznaczonych
Tylu
a tylu ma być uczonych.
Słuchaj
mnie, wielki Horacy,
W
tobie wiersz mój świadka szuka,
Ty
nie wiesz, co są Polacy,
Ale
wiesz, co jest nauka.
Daj
mnie swych myśli pieszczonych,
Bądź
memu zdaniu przyjazny
Lub
mów za mnie do uczonych,
Bo
nie słuchają mnie błazny!
Czy można lepiej skreślić sytuację Polski przed
ostatnim rozbiorem i teraz, gdy wróciły wszystkie
najgorsze wady narodowe, jak brudy, które ktoś od
pokoleń zamiatał pod dywan? Dziś także rozum z
rozdzielnika, a rozdzielnik decyduje, kto jest a kto
nie jest rozumny. Ale Bóg rozdał rozumy według
innego rozkładu. I nie jest to rozkład prawdopodobieństwa.
Ale Polak od lat słucha swojego własnego kapownika,
który znowu do ruiny go doprowadzi, swym nietwórczym
i tępym zdaniem. Takie elity to coś gorszego niż
szemrający lud. Takie elity to w istocie brak elit. I
tacy uczą sztuk wszelakich, jakby małpy uczyli. Sami
nie umieją a innych uczą. I siedząc w tej pułapce,
stokroć gorszy los szykują dla tych, których
nauczają swej umysłowej zarazy.
A dalej tenże autor:
Za
to, że wy nic nie znacie,
Żeście
ciemni jak bydlęta,
Cudzy
dowcip określacie
I
chcecie ścieśniać talenta?
Jak
ma dowcip wygórować,
Jak
mają powstać nauki,
Gdy
ma każdy naśladować
I
być niewolnikiem sztuki?
Słuchajcie
tego słowika,
Jak
on wdzięcznie wyśpiewuje,
Głos
jego serce przenika.
Kogóż
on to naśladuje?
Zawsze
ten ptaszek, choć bury,
Będzie
od świata kochany,
Bo
ma talent od natury,
Żadną
sztuką; nie zmuszany.
Jedna
jest sztuka na świecie
Być
kilka razy czytany.
Tak
piszcie, jak możecie,
Ale
wara od nagany.
I to jest lepsze od rejowskiego, że papir
niedrogo. Bo ktoś, kto się głupi urodził, ten i głupi
umrze. Ale niech nie staje na drodze komuś, kto
rozumem bądź talentem od natury naznaczony. Co z
tego, że go obrzucą mięsem ludzie z tłumu albo
skoczą na niego pustogłowy ze świecznika. A kogo to
obchodzi, gdy ktoś weźmie ten tekst ponownie i
ponownie go przeczyta? I wzleci mu nad głowę słowik
i w cudownym zawisie, jak śmigłowiec kawalerii
powietrznej stojąc mu nad głową, swój trylik mu do
cna wyśpiewa. To jest dopiero koncert. I ten ktoś
wtedy koty pogoni, by śpiewaka nie pożarły i kota
pogoni wszelkiej maści wartogłowom, którzy roszczą
sobie pretensje do rozumu, bo ich wpisano na listę
tych, którzy mają prawo głosić wszem wobec swoje
uczone androny.
Andrzej
Marek Hendzel
|